sobota, 5 stycznia 2013

O tym jak Napoleon do Bydgoszczy zawitał


"Napoleon przekraczający Alpy" Jacques-Louis David

Gdy Wielka Armia zdobyła już pół Europy, po drodze zdobyła też część ziem dawnej Polski. W porozumieniu z carem Aleksandrem zdecydowano się utworzyć Księstwo Warszawskie – szczątkowe państwo polskie mające na celu zapewnić Cesarzowi wierność Polaków. Celowo uniknięto w nazwie nawiązania do przedrozbiorowej Polski, ale nawet tyle wystarczyło by rozpalić narodowowyzwoleńcze nadzieje, a poparcie dla Napoleona stało się jedną z oznak patriotyzmu. Także w Bydgoszczy...
 
Domek w Otorowie, w którym miał się
zatrzymać Napoleon po drodze z Torunia.
Wiele miejsc rości sobie prawo do miana
"Domu Napoleona", ale ciężko udowodnić,
że ten w którymkolwiek z nich przebywał.



Tak więc czterdzieści cztery lata po wcieleniu Bydgoszczy do Prus i przemianowaniu jej na Bromberg, miasto na krótki okres stało się ponownie Bydgoszczą i znów mieściło się w granicach państwa uznawanego za polskie. Liczyło sobie wtedy pięć tysięcy mieszkańców.

Bonaparte odwiedził nasze okolice osobiście co najmniej raz – przejazdem na początku czerwca* 1812 roku po drodze do Gdańska, razem ze swoją dziesięciotysięczną gwardią. Ponoć jeszcze zanim dotarł do miasta to zarządził postój na szosie prowadzącej do Nakła. Tam przycupnął na jednym z głazów narzutowych, z którego spoglądał na Kanał Bydgoski. Akurat przechodziła tamtędy mleczarka – wykupił od niej cały zapas mleka, a gdy już się dostatecznie napoił rozdał resztę swoim żołnierzom. Mleczarkę wynagrodził tak hojnie, że nie musiała się martwić o pieniądze przez długi czas. Sam Napoleon miał być tak zafascynowany Kanałem i jego urządzeniami, że wynajął dom przy pierwszej śluzie (Schleuser-Strasse, dziś ulica Grottgera) by móc go jeszcze obserwować nocą.



Zakole Wisły widziane z Wyszogrodu
Rankiem wyruszył dalej i jeszcze przed zmrokiem dotarł do Fordonu, gdzie zatrzymał się na dwa dni. Podczas tego krótkiego pobytu upodobał sobie drzewo na pobliskim wzgórzu. To właśnie pod nim Cesarz miał dopracowywać plany napadu na Rosję, podziwiając przy tym piękny widok na zakole Wisły. Gdy 9 czerwca odpoczywał pod jego konarami, a jego wojsko zaczynało się już przeprawiać, zapoznano go z Anną Tomaszewską – rodowitą bydgoszczanką, krewną jednego z wpływowych bydgoskich szlachciców, która bardzo pragnęła poznać owianego legendą „przyjaciela Polaków”. Mówi się, że podczas tej krótkiej rozmowy Anna powiedziała mu o swoich snach, w których Napoleon ponosi sromotną klęską i prosiła go by „nigdy nie wojował gdy spadną północne śniegi”. Pewny siebie Cesarz odpowiedział jedynie pobłażliwym uśmiechem i dołączył do swojej Armii przekraczającą linię Wisły. Przeprawił się na łodzi na wysokości Mozgowiny koło Ostromecka. Pamiątką po jego pobycie w Fordonie jest Dąb Napoleona – owe drzewo, pod którym miał się wylegiwać.

"Francja w odwrocie" pędzla Pryanishnikova

Krótko potem Napoleon zaatakował Rosję. Gdy we wrześniu dotarł do Moskwy, okazało się, że miasto zostało ewakuowane a cała żywność zabrana na polecenie generała Kutuzowa. Wielki Wódz wysyłał gońców do cara z prośbą o pokój, ale nie otrzymywał przez miesiąc żadnej odpowiedzi, wobec czego nakazał odwrót.

"Nocny biwak Wielkiej Armii" Vereshchagina
Marsz zamienił się w koszmarsz. Ostra, wczesna zima była czymś nieznanym dla żołnierzy francuskich. Byli pod bezustannym atakiem kilkunastostopniowych mrozów, wspieranych przez regularne najazdy kozackich partyzantek. Do tego doskwierał im ogromny głód – nie zdołali się przecież zaopatrzyć się w żywność w Moskwie, a na ciągnących się przez kilkaset kilometrów pustkowiach ciężko było cokolwiek zdobyć. Z kilkusettysięcznej Wielkiej Armii pozostało niespełna czterdziestu tysięcy wycieńczonych żołnierzy.

Chodzą słuchy, że Bonaparte uciekając z Rosji, znów natrafił na Bydgoszcz na swojej drodze. Tutaj przypomniało mu się o dziewczynie, która przepowiedziała mu klęskę i bardzo zależało mu na tym, by móc z nią jeszcze przez chwilę porozmawiać. Wielu z jego żołnierzy znało język polski - zatem kilku udało do miasta by ją odnaleźć. Zawitali do domu Tomaszewskiego, jej ojca, a tam usłyszeli, że gdy Anna dowiedziała się o porażce Wielkiej Armii to straciła wszelką nadzieję na odrodzenie Polski i z rozpaczy pękło jej serce. Wspomniał też, że jego córka od dawna miała przeczucie rychłej klęski, ale wtedy starał sobie to tłumaczyć strachem dziewczyny o los Cesarza, wszak miała się w nim skrycie podkochiwać. Gdy posłańcy wrócili do Napoelona i opowiedzieli o tym co powiedział ojciec Anny, Wódz spochmurniał jeszcze bardziej i nie odezwał się do nikogo aż do następnego dnia.

Może to właśnie tamten ciepły czerwiec i piękno bydgoskiej przyrody spowodowały, że wielki wódz zbagatelizował mroźne rosyjskie zimy i poniósł sromotną klęskę?


Przewodnik po Bydgoszczy z 1940 roku podaje też informację, jakoby w pokoju na pierwszym piętrze domu narożnego przy Starym Rynku 27 Napoleon miał zimą 1812 roku spędzić noc.
*6-7 czerwca


źródła: 
Otto Knoop "Sagen und Erzählungen aus der Provinz Posen"; Przewodnik Krajoznawczy po Bydgoszczy z 1929 roku; Kalendarz Bydgoski na rok 1972;  Kalendarz Bydgoski na rok 1997

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz